Dni się zlewają, nie
wiem, która jest godzina, który miesiąc, powoli nawet przestaje wierzyć w to
jaki mamy rok. To wszystko wydaje się być takie nierealne, jakbym tylko był w
jakieś grze i gdy wykonam swoje zadanie będę mógł wrócić do rzeczywistości. A może
moje poprzednie życie było tylko grą ? Może teraz dopiero trafiłem do
rzeczywistości? Wykonywałem zlecenia, później dostawałem nowe, a później
uciekałem. Na tym głównie polegało moje życie. Jak taka gra. Teraz odszedłem od
konsoli i znalazłem się tutaj. W świecie z którego nie można uciec.
Dowiedziałem się, o
pewnej stracie jaką odczuli zapewne wszyscy na tym statku, oprócz mnie. Yavriig
odeszła, lub przenieśli ją, właściwie nie jestem pewien. Jednak przekonałem
się, że nadal nie jestem człowiekiem, nadal nie jestem wystarczająco ludzki,
cofam się... Już było lepiej, radziłem sobie całkiem dobrze, potrafiłem się
uśmiechać (rzadko, ale jednak), teraz znów wróciłem do punktu wyjścia, z
posmakiem tego czego udało mi się w sobie dokonać, z pomocą pewnej osoby. I już
posiadam w świadomości, stratę Pani Naczelnik i stratę tego na co tak bardzo
pracowałem.
W momencie gdy
usłyszałem o tym, że odeszła, jakoś nie potrafiłem zebrać w sobie jakiś
spójnych odczuć, czy emocji, była mi to tak zupełnie obojętna informacja, jak
to, że na drugim krańcu świata zmarła jakaś osoba na zawał. ‘’ Nie wiem czy wróci’’ takie usłyszałem słowa. Może wróci,
może nie. Trochę marny zbiór danych. Jestem na siebie wściekły, bo nie
potrafię, nawet poczuć żalu z powodu tego co się wydarzyło, wszyscy na pewno są
tym przejęcie, tylko ja nie potrafiłem. Czemu musze być takim bezuczuciowym draniem?
No tak... przecież o to właśnie chodziło. Im mniej będę odczuwał tym łatwiej będzie
mi zabijać, ale nie jestem przecież zabójcą od paru dobrych miesięcy.
Upadłem, a próby wstawania nie są
tak proste jak kiedyś.